Początek jest obiecujący, zdobyliśmy komplet 15 punktów, a będziemy jeszcze lepsi. Jesteśmy w stanie strzelać jeszcze więcej bramek – mówi Marcin Kozłowski, środkowy pomocnik Mazovii.
Redakcja: Na początek statystyki. Rok temu pierwsze 5 meczów wygrała Wisła II Płock, która później uzyskała awans do 3 ligi. Podobnie było w sezonie 2021/22 z Victorią Sulejówek. Mazovia zaczynała poszczególne rozgrywki od 12-13 punktów.
Marcin Kozłowski: Mamy silny zespół, a rywalizacja o miejsce w składzie jest na każdej pozycji. Pierwszy skład spisuje się bardzo dobrze i dodatkowo rezerwowi mocno naciskają. Trener Damian Guzek ma pozytywny ból głowy. Czasem w drużynach kłopotem jest brak zawodników, a u nas jest wielu bardzo dobrych i głodnych gry piłkarzy.
Odnieśliśmy 5 przekonywujących zwycięstw i wszystko idzie w dobrym kierunku. Chociaż twardo stąpamy po ziemi i wiemy, że spotkania z najtrudniejszymi rywalami jeszcze przed nami. Stać nas na osiągnięcie fajnego wyniku w tym sezonie.
Red: Jakie miałeś wcześniej doświadczenia przeciwko Wildze Garwolin?
MK: Sobotnia wygrana 6:1 była moim drugim meczem z tym przeciwnikiem. 5 miesięcy temu, w rundzie wiosennej 2023/24, zwyciężyliśmy u siebie 6:4, a ja zagrałem całą drugą połowę. Uważam, że dysponujemy tak samo dobrą drużyną co w poprzednim sezonie, ale teraz jesteśmy dużo lepiej zorganizowani. Wychodząc na boisko jesteśmy pewni swego, wiemy jaki drzemie potencjał w Mazovii. I nawet jeśli przegrywamy, tak jak z Legionovią, potrafimy szybko przechylić szalę.
Red: Jesteście w stanie utrzymać 1 miejsce do ostatniego meczu?
MK: Taki jest cel. Mamy grupę zawodników pazernych sportowo, ale w pozytywnym słowa znaczeniu. Chcemy stwarzać coraz więcej okazji strzeleckich i zdobywać coraz więcej goli. Średnia w tym momencie wynosi 4 na mecz, a my pracujemy na treningach, by się poprawiać. Zespół Mazovii może dominować w każdym spotkaniu, a swoją grą sprawiać radość kibicom. Osobiście walczę o pierwszą jedenastkę, jak każdy kolega z ławki, i o coraz lepsze liczby. Na razie mam jedną asystę, mogło być więcej.
Red: Rozpocząłeś sezon pechowo, gdyż od kontuzji.
MK: Na treningu przed ostatnim weekendem sparingowym naderwałem więzadło w kostce, dlatego nie zagrałem też w pierwszej kolejce. Początkowo obawiałem się, że przerwa potrwa dość długo, bowiem kostka mi „uciekła” i spuchła. Na szczęście szybko wróciłem i zacząłem walkę o skład.
Red: Z Tygrysem zagrałeś w końcówce, zaś w 3 kolejnych meczach mniej więcej po pół godziny.
MK: Cieszy mnie asysta w pierwszej akcji po wejściu na boisko z Wilgą. Wyłożyłem piłkę Adrianowi Gilantowi na 6:1. Zresztą zadanie od trenera mam jasno sprecyzowane, szukam prostopadłych piłek, a zawodnicy z przodu wbiegają w wolne strefy i wychodzą sam na sam z bramkarzem.
A co do moich minut, oczywiście, że chciałbym ich więcej. Ale nie ma we mnie żadnego negatywnego nastawienia. Do końca jeszcze sporo meczów i w każdej chwili będę gotowy pomóc zespołowi. Chłopaki są w wysokiej formie, więc czekam na swoją szansę. Na pewno mam do zaoferowania taki pozytywny „zastrzyk”. Mamy też taką szatnię, że każdy wspiera pozostałych.
Red: Dużo szybkich akcji po ziemi, to musi się podobać kibicom, a co ze strzałami z dystansu?
MK: Umiejętności techniczne poszczególnych piłkarzy sprawiają, że cały czas szukamy lepiej ustawionego zawodnika. Dlatego dogrywamy albo do boku albo w pole karne. I faktycznie taki sposób grania sprawia, że brakuje uderzeń zza pola karnego. W sobotę mecz w Przasnyszu, więc może będzie więcej takich strzałów.