Nowy sezon zacząłem od ładnej bramki z rzutu wolnego w sparingu i takich trafień życzyłbym sobie w 4 lidze. W pierwszej, poprzedniej rundzie w barwach MKS Mazovia miałem więcej asyst niż goli
– mówi Patryk Zych, skrzydłowy mińskiej drużyny.
Red: Sobotnia bramka z wolnego z Orlętami Spomlek była jedną z Twoich ładniejszych w seniorskiej piłce?
Patryk Zych: Ładny gol, ale wolę wspominać bramki ze spotkań ligowych. W barwach Ząbkovii trafiłem też z wolnego, z około 28 metrów, a piłka jeszcze odbiła się od poprzeczki. Natomiast grając w Ursusie, zszedłem z lewej strony do środka i uderzyłem po długim w okienko.
Red: Na wiosnę w barwach Mazovii zapisałeś na koncie 3 bramki, z Wilgą Garwolin na 3:2, Józefovią podobnie i Raszynem na 7:0.
PZ: Z Wilgą piłkę na 7. metrze wyłożył Michał Bondara. Z Raszynem strzeliłem gola po wymianie piłki na jeden kontakt. Z kolei z Józefovią ładnie rozegraliśmy z Wojtkiem Trochimem i Erykiem Więdłocha, a ten drugi kolega dograł mi do pustej.
Red: Jaka była dla Ciebie pierwsza runda w Mińsku Mazowieckim?
PZ: Zanotowałem więcej asyst, bowiem miałem ich 9, a 3-krotnie po faulach na mnie sędziowie dyktowali rzuty karne. Uważam, że pokazałem się z dobrej strony, dużo pracowałem dla drużyny, chociaż powinienem strzelić więcej bramek. Zadowolony byłbym z 10. Koniecznie chcę poprawić skuteczność. Ale asysty są też ważne.
Red: Rozpoczęliśmy rozmowę od sparingowego trafienia w Radzyniu Podlaskim. Wcześniej byłeś wyznaczany do stałych fragmentów gry, szczególnie wolnych i karnych?
PZ: Szanowałem decyzję trenerów, którzy stawiali na starszych, doświadczonych zawodników, do tego bardzo dobrze wywiązujących się ze swoich ról. Mam nadzieję, że teraz będę podchodził do „jedenastek”. Oczywiście musimy dogadać się z Maćkiem „Jankesem” Jankowskim. W przypadku wolnych też jestem gotowy do ich wykonywania.
Red: Na jakiej pozycji najlepiej się czujesz?
PZ: Zdecydowanie jako lewoskrzydłowy, gdzie występowałem m.in. w rozgrywkach 1-ligowych, chociaż mogę grać również na prawym skrzydle. Kiedyś w Polonii Warszawa zdarzyło się próbować swoich sił jako środkowy napastnik.
Red: Jaki jest przepis na sukces w 4 lidze?
PZ: Zespół musi być wybiegany, grać na dużej intensywności, oczywiście też mocny piłkarsko i skuteczny. Do tego stanowić mieszankę rutyny i młodości. Nie może być przechyłu na którąś stronę, czyli nie za młodzi, lecz też nie sami starsi. Trener musi mieć pomysł na personalia tak, aby wybrany skład stanowił monolit. Piłkarze z kolei muszą zaufać szkoleniowcowi i pójść jego śladem.
Red: Ocena dwóch tygodni współpracy z trenerem Damianem Guzkiem?
PZ: Bardzo przygotowany do każdych zajęć treningowych, ma swój pomysł na grę, który codziennie nam przekazuje i tłumaczy. Na boisku każdy ma wiedzieć co robić w danym momencie, jak się ustawić itd. Trener podchodzi, podpowiada, wyjaśnia, mówi czego oczekuje na danej pozycji. Tak to powinno wyglądać.
Red: Jakim doświadczeniem były dla Ciebie 1-ligowe wstępy w Stomilu Olsztyn?
PZ: Bardzo dobry czas w mojej piłkarskiej przygodzie, tj. lato i jesień 2021 roku. Miałem okazję trenować i grać z zawodnikami ogranymi na najwyższych poziomach ligowych, jak Straus, Mikita, Lewicki, Moneta i inni. Łącznie 14 meczów i 1 gol, głównie wchodziłem z ławki rezerwowych. Liczyłem na więcej minut, dlatego postanowiłem odejść ze Stomilu i to był błąd, ponieważ powinienem cierpliwie poczekać na więcej szans. Wtedy występów przy kilkunastotysięcznej widowni w Łodzi, Tychach i Gdyni byłoby więcej. Postanowiłem jednak pójść do 3 ligi, by od razu grać więcej.
Red: Bramkę strzeliłeś GKS Katowice, obecnemu beniaminkowi Ekstraklasy.
PZ: Wszedłem na początku drugiej połowy, kiedy katowiczanie mocno przycisnęli. Czekałem, czekałem i kiedy wreszcie nadarzyła się okazja strzałem głową po koźle strzeliłem na 1:1. Niestety w ostatniej akcji straciliśmy drugiego gola i wracaliśmy na tarczy.