26-letni Patryk Zych wykonuje w Mazovii rzuty karne i rożne (na zmianę z Michałem Janotą i Rafałem Parobczykiem). Świetnie potrafi uderzyć z wolnego, co pokazał w sobotnich derbach. – Czułem, że strzelę gola z rzutu wolnego – mówi środkowy pomocnik MKS Mazovia Mińsk Mazowiecki.
—-
Redakcja: 60 minuta meczu z Tygrysem, rzut wolny dla Mazovii przy 2:0. Z tego miejsca Michał Janota strzelił gola w sparingu z Wisłą II Płock. „Jano” miał uderzać także w tym momencie w derbach?
Patryk Zych: Podeszliśmy we dwóch do piłki, ale powiedziałem do Michała, że uderzam. Byłem pewny, bo w tygodniu piłka mi „siedziała” podczas wykonywania rzutów wolnych. Ale spokojnie, wszystkich wolnych nie będę „zabierał”, często decyzja podejmowana jest w meczu i zależy od tego, jak kto się czuje. Z pewnością Michał jeszcze nie raz będzie uderzał.
Red: Zauważyliście, że mur jest źle ustawiony i łatwiej będzie zdobyć gola strzałem prawą nogą?
P.Z.: Właśnie od razu zobaczyłem mur i dlatego chciałem uderzać tego wolnego. Wiedziałem, że będzie mi łatwiej strzelić bramkę.
Red: W którym klubie byłeś wyznaczany jako „jedynka” do karnych i wolnych?
P.Z.: Tak się składa, że w zespołach naszych obecnych ligowych rywali, tj. w Ząbkovii i Piasecznie oraz czasem w Ursusie.
Red: Jak zmieniła się druga linia Mazovii po tym, jak do drużyny dołączył Michał Kuczałek, a wspomniany Michał Janota przepracował z zespołem cały okres przygotowawczy?
P.Z.: Myślę, że zmieniła się na plus. Michał Kuczalek to bardzo dobry zawodnik i doświadczony, tak samo jak Michał Janota.
Red: W sobotę z Tygrysem miałeś w pierwszej połowie bardzo dobrą sytuację po „klepce” z Rafałem Parobczykiem. Szukałeś uderzenia czy widziałeś jeszcze lepiej ustawionych kolegów?
P.Z.: Była to moja 3 sytuacja bardzo dobra w tym roku, na inaugurację miałem 2 z Legionovią. Powinienem okazję zamienić na bramkę, nie mam innego wytłumaczenia – źle uderzyłem.
Red: Sporo kibiców pojawiło się w sobotę na Budowlanej. Zresztą fani Mazovii jeżdżą za swoim klubem po całym Mazowszu. Patrząc na frekwencję była zbliżona do tej z czasów Twojej gry w 1-ligowym Stomilu w 160-tysięcznym Olsztynie?
P.Z.: Bardzo się cieszę, że przychodzi tyle ludzi na mecze Mazovii. Najbardziej lubię grać gdy kibiców jest sporo. A mam problem z tym, kiedy na meczach jest garstka ludzi. Wtedy muszę motywować się podwójnie. Co do frekwencji na Stomilu, była większa, średnio na mecz 2-3 tysiące fanów, więc jeszcze brakuje, ale miejmy nadzieję, że do tego dobijemy.
Red: Na zapleczu Ekstraklasy grałeś np. przy 15-tysięcznej publiczności z Widzewem w Łodzi. Atmosfera takich meczów działa pozytywnie czy wręcz przeciwnie, zwłaszcza gdy wchodzisz na boisko przy 0:2?
P.Z.: Na mnie działa motywująco i chce mi się jeszcze dwa razy bardziej. Bardzo duża frekwencja w ogóle mnie nie stresuje, wręcz odwrotnie.
Red: Kto był najlepszym piłkarzem na poziomie 1 ligi, z jakim grałeś w Stomilu i z jakim rywalizowałeś?
P.Z.: Z zawodników Stomilu wspomnę o Patryku Mikicie i Łukasz Moneta. W pierwszej lidze było wielu bardzo dobrych zawodników.
Red: W sobotę mecz z Talentem Warszawa. Musicie szczególnie uważać na beniaminków, którzy są podwójnie zmotywowani na spotkania z Mazovią?
P.Z.: Zgodzę się, musimy uważać na takie drużyny, żeby nie tracić w głupi sposób punktów.