Zapraszamy na rozmowę z Rafałem Parobczykiem, jednym z bohaterów derbowej, wygranej potyczki z Tygrysem Huta Mińska (3:1). 29-letni filigranowy pomocnik pokazał piłkarski kunszt, jaki od niego oczekuje trener Damian Guzek.
Redakcja: Dwa zwycięstwa i komplet punktów w dorobku Mazovii. Który mecz był lepszy w Waszym wykonaniu?
Rafał Parobczyk: Zdecydowanie czwartkowy z Tygrysem Huta Mińska, i dla drużyny, i dla mnie osobiście. Bardzo dobrze zagraliśmy w pierwszej połowie, w której strzeliliśmy dwie bramki, utrzymywaliśmy się przy piłce i stworzyliśmy mnóstwo sytuacji. Co do drugiej, mam mieszane odczucia, bo wypracowaliśmy kolejne szanse na gole, podwyższyliśmy wynik na 3:0, jednak zabrakło spokojnego grania z naszej strony.
Red: Mimo że wychowałeś się w Mińsku Mazowieckim, nie występowałeś wcześniej w Mazovii, jedynie w Mewie. Na trybunach pojawiła się rodzina?
RP: Spotkanie z Legionovią oglądali mój tata, brat i bratowa. Na derbach niestety nie mogli być obecni.
Red: Obydwa spotkania pod kontrolą Mazovii, lecz końcówki nie należały do najspokojniejszych.
RP: I to mi się nie podoba i nie godzę się na takie ostatnie minuty. Z Tygrysem mieliśmy kłopot wtedy, kiedy rywale nie mieli już nic do stracenia i wysoko nas zaatakowali. Zmienili ustawienie na bardziej ofensywne. Niepotrzebna nerwówka. Mnóstwo pozytywów w naszej grze, ale i elementy do poprawy.
Red: Jaka nota w skali szkolnej?
RP: Myślę, że zespół spokojnie zasłużył na ocenę 4 w skali 1-6. Swojej gry nie chciałbym podsumowywać, niech to robię trenerzy i obserwatorzy.
Red: Więc ocena jest taka: rządziłeś i dzieliłeś w środku pola, grając piłki krzyżowe i prostopadłe, często na jeden kontakt. Do tego przyspieszałeś grę, by w odpowiednim momencie też umiejętnie ją spowolnić.
RP: Miło to słyszeć, ale trzeba też jasno powiedzieć, że przyszedłem do Mazovii z dużym bagażem doświadczenia 3-ligowego. Moim zadaniem jest pokazywanie jakości z wyższej ligi i cieszę się, iż jest to widoczne.
Red: Jakich derbów się spodziewałeś? To się potwierdziło?
RP: Przychodząc z Olimpii Zambrów do Mazovii mówiłem, że nie wiem czego oczekiwań po 4 lidze. Nie miałem pojęcia, ilu kibiców będzie nas wspierać w Mińsku Mazowieckim z Legionovią i w derbach w Hucie Mińskiej, jak będzie wyglądało boisko Tygrysa itd. Tymczasem wszystko na duży plus. Generalnie cały mój dotychczasowy pobyt w 4 lidze zaskakuje mnie bardzo pozytywnie. Jeśli miałem jakieś obawy dotyczące profesjonalizmu na tym szczeblu, to szybko o nich zapomniałem. Mazovia jest bardzo dobrze zorganizowana, a liga silna. Nasza drużyna pod względem sportowym i cała otoczka wokół niej nie odbiegają od 3 ligi.
Red: Mazovia dominuje długimi momentami, lecz też stwarza pewne pole do popisu rywalom.
RP: Zastanawiam się skąd to się bierze. Może z chęci utrzymania dobrego rezultatu? Chcąc zmniejszyć ryzyko popełnienia błędu, zaczynamy grać piłkę górą i ją tracimy. Musimy to zmienić i do końca pokazywać swój styl i jakość. Piłkarsko tworzymy bardzo dobry zespół.
Red: Czy ze zdrowiem już wszystko w porządku?
RP: Początek miałem gorzki, gdyż doznałem kontuzji i pauzowałem przez większość okresu przygotowawczego. Wróciłem dopiero na ostatni sparing. Dziś czuję się dobrze, forma rośnie i mam nadzieję, że w meczu na mecz będzie jeszcze lepsza.
Red: Do kolejnego spotkania, tym razem z następnym beniaminkiem Talentem Warszawa, pozostał ponad tydzień. Rozmawialiście już o tym zespole?
RP: Plan tygodnia jest taki, że przez 3 dni skupiamy się wyłącznie na swojej pracy, a na 1-2 dni przed meczem analizujemy danego rywala. Tak też będzie w przypadku meczu 3 kolejki z Talentem.