Najbardziej pamiętny mecz z Bronią Radom? Pucharowe zwycięstwo 1:0 sprzed 3 miesięcy w Mińsku Mazowieckim
– mówi Marcin Kozłowski, środkowy pomocnik Mazovii.
Redakcja: W sobotę o g. 11:00 Mazovia zagra u siebie mecz sparingowy z Bronią Radom. To dobrze znany panu rywal.
Marcin Kozłowski: Grając w barwach Świtu Nowy Dwór Mazowiecki i Victorii Sulejówek kilka razy rywalizowałem z Bronią i moja opinia jest jednoznaczna: to solidny, 3-ligowy zespół. Bardzo dobry dla nas rywal na 2 tygodnie przed inauguracją sezonu. Drużyna Broni chce grać w piłkę, tak jak my, więc kibice mogą spodziewać się atrakcyjnego widowiska.
Red: Najbardziej pamiętne spotkanie z Bronią?
MK: Zdecydowanie w ćwierćfinale mazowieckiego Pucharu Polski pod koniec kwietnia tego roku. Broń prowadziła grę, a my próbowaliśmy rozbijać ataki. Ale to nie wszystko, bowiem udało się odgryźć, zdobyć bramkę i utrzymać wynik 1:0.
Red: W sobotę obejrzymy podobny mecz?
MK: Teraz powinien wyglądać inaczej, bo i Mazovia prezentuje nowy styl gry. Spróbujemy zaatakować przeciwnika na jego połowie i już tam odbierać piłkę. Nie będziemy czekać tylko na to, co zrobią radomianie. Chcemy zagrać otwarty futbol i sprawdzić się na tle 3-ligowca.
Red: Wspomniał pan o pucharowej wygranej z Bronią. To był jeden z najmilszych momentów poprzedniej rundy?
MK: Sprawił nam wiele radości. Mnóstwo się nabiegaliśmy za piłką grając w niskim pressingu, kosztował nas mnóstwo zdrowia, ale potrafiliśmy wyszarpać zwycięstwo. A co do jutrzejszego sparingu, im lepszy rywal, tym lepiej dla nas. To też sprawdzenie, jak przekładamy pracę treningową na mecz.
Red: Nie dokończył pan środowego spotkania w Zambrowie. Powodem kontuzja?
MK: Niestety doznałem urazu i 10 minut przed końcem musiałem opuścić boisko. Jeszcze próbowałem wrócić, lecz nie było szans na kontynuowanie gry. Poza tym też nie było jednak sensu ewentualnego pogłębienia kontuzji. Na szczęście okazało się, że to nic poważnego i w sobotę będę do dyspozycji trenera.
Red: Zagrał pan najmniej, ale zdążył strzelić bramkę.
MK: Bardzo dobrze współpracowało mi się m.in. z jednym z testowanych zawodników. Asystowałem przy jego dwóch trafieniach, a on przy moim golu na 3:0. W ogóle przez całe 90 minut nieźle zagraliśmy jako cały zespół. Wychodziło właśnie to, co trenujemy na co dzień. Byliśmy skuteczni, cierpliwi i odważni. Po pierwszej połowie 1:0, po przerwie poprawiliśmy na 5:0, więc fajny wynik z Olimpią.
Red: Sporo grał pan w 2 i 3 lidze. Czego brakuje Mazovii, aby wygrać 4 ligę?
MK: Mam nadzieję, że w tym sezonie już niczego nie będzie brakować. Mamy jakościowy skład, trener Damian Guzek buduje swój model gry, a każdy piłkarz wie jak są wobec niego oczekiwania. Wierzę, że nic nie będzie nas stopować w drodze po kolejne zwycięstwa. W składzie są i doświadczeni zawodnicy, i sporo utalentowanej młodzieży. Myślę, że nadchodzi najfajniejszy czas Mazovii i cieszę się, że mogę w tym wszystkim uczestniczyć. Jestem dobrej myśli, na każdej pozycji jest rywalizacja, wszyscy zasuwamy na treningach, nie ma nic za darmo.
Red: Jak wyglądają przygotowania Mazovii porównując do klubów z wyższych lig.
MK: Bardzo profesjonalnie i w czym nie odbiegają. Wspomniałem, że trenujemy ciężko, a przy tym mądrze. Sztab przygotował dużo jednostek taktycznych. Nie ma biegania po lasach, górkach itd. Wytrzymałość budujemy poprzez małe gry.
Red: Za panem pół roku w Mazovii. Jak długo trwało przebijanie do składu?
MK: Bardzo późno rozwiązałem, za porozumieniem stron umowę w Sulejówku, więc dopiero tydzień przed ligą dołączyłem do Mazovii. Dlatego nie liczyłem, że od razu zacznę grać. A kiedy już dostałem szansę od trenera Rzepki, zachorowałem na ospę wietrzną, co rzadko zdarza się osobom ok. 30-letnim. Na 2 tygodnie zostałem wyłączony z treningów, a po powrocie grałem coraz więcej, czasem też w drugim zespole, by łapać minuty. W 4 lidze strzelił gole z Wisłą II Płock i Ursusem Warszawa, lecz to były mecze przegrane, więc chętniej wracam wspomnieniami do pucharu z Bronią.