Mecz na szczycie dla KS CK Troszyn

Przy pustych trybunach odbyła się rywalizacja dwóch najlepszych IV ligowych drużyn. Szkoda, bo zainteresowanie tym meczem było ogromne. W pierwszej połowie lepsza była Mazovia. Natomiast w drugiej, goście w 8 minut strzelili trzy bramki i zgarnęli pełną pulę.

W ostatni październikowy weekend przyszło rozegrać najważniejszy jak na razie mecz forBET IV ligi pomiędzy MKS Mazovią, a KS CK Troszyn. Lider podejmował wicelidera. Mazovia miała jeden punkt przewagi i po ewentualnym zwycięstwie przewaga byłaby komfortowa. Obie drużyny nie spotykały się dotychczas w lidze, ale znały swoje dobre i słabe strony doskonale. Obecnie jest tak dużo transmisji, że nie trzeba jeździć po całym Mazowszu, aby podglądać rywala i podejść go z odpowiednią taktyką. W składzie Mazovii zabrakło wykartkowanych Bartosza Malesy i Tomasza Nieścieruka. W pierwszym kwadransie meczu obie drużyny sprawdzały swoje potencjały próbując zawiązywać pierwsze akcje. Troszynianie zaczęli wysokim pressingiem i częściej odbierali piłkę po czym stworzyli sobie trzy groźne sytuacje. Kolejno w 3, 8 i 12 minucie. Mazovia odpowiedziała świetnym podaniem Łukasza Brozia, gdzie na czystą pozycję mógł wyjść Eryk Więdłocha. Został jednak faulowany na granicy pola karnego i sędzia podyktował jedynie rzut wolny. Egzekutor Wojciech Trochim pomylił się niecały metr, bo tyle piłka minęła prawe okienko bramki, której strzegł Władysław Stelmach. Szybkie tempo, walka w środku pola, małe gierki i długie przerzuty po których powstawały podbramkowe sytuacje dla jednych jak i drugich powodowały, że mecz mógł się podobać. Po jednej z oskrzydlających akcji, głową uderzał z piątego metra Wojciech Wocial, jednak na posterunku był Stelmach. W 28 minucie bardzo kontrowersyjną decyzję podjął sędzia boczny sygnalizując pozycję spalonego na Wojciechu Wocialu. Oglądając transmisje na zwolnieniu widać dokładnie moment podania Pavlo Ksonza i dwóch obrońców KS CK Troszyn, którzy są w tym momencie ostatnimi zawodnikami. Była to bardzo krzywdząca decyzja dla Mazovii, po której Wojciech Wocial wyszedłby sam na sam z bramkarzem gości. Niestety na tym poziomie rozgrywkowym sędzia główny nie ma do dyspozycji VAR’u i musiał zaufać sygnalizacji swojego asystenta bocznego.

Po pół godzinie gry doskonałą sytuację zmarnował Kamil Majkowski. Jego strzał z pola karnego powędrował nad poprzeczką. W 35 minucie gry piątą żółtą kartkę dla przyjezdnych otrzymał Maciej Kotarba po bardzo brzydkim faulu na Eryku Więdłosze. Z rzutu wolnego uderzał niecelnie Pavlo Ksonz. Chwilę później w opałach znalazł się Łukasz Broź otoczony trzema troszynianami faulował jednego z nich na linii pola karnego prokurując tym samym doskonałą sytuację dla rywali. Kamil Majkowski jednak uderzył w sam środek muru i Mazovia wyprowadziła błyskawiczną kontrę. Więdłocha do Ksonza, ten z powrotem do Więdłochy, ostatnie podanie do Bieniasa i Mateusz pięknym strzałem z dwudziestu kilku metrów nad bramkarzem zdobył prowadzenie dla mińszczan. KS CK Troszyn jeszcze przed przerwą próbował doprowadzić do wyrównania, jednak dwie groźne akcje Jakuba Tyski nie zmieniły rezultatu.

Druga połowa rozpoczęła się od ataków zawodników w niebiesko-czarnych strojach. Dwukrotnie zagrozili bramce Mateusza Łysika i wywalczyli dwa rzuty rożne. W odpowiedzi Pavlo Ksonz przedarł się prawą stroną w pole karne i ewidentnie był podcięty z tyłu. Można to zaobserwować w poniższej transmisji – 52 minuta meczu. Najlepiej analizując sytuację w zwolnionym tempie. Sędzia w tym przypadku nie użył gwizdka i pozwolił grać dalej. Wymiana ciosów trwała na boisku nadal. Obie drużyny dążyły do zdobycia bramki. Po niecałej godzinie gry Ihor Krashnevskyi mógł zdobyć bramkę sezonu. Jego piekielnie mocny strzał z dystansu trafił w poprzeczkę na wysokości okienka bramki Stelmacha. To była niewątpliwie ozdoba tego meczu. Punktów za piękne strzały w końcowym rozrachunku się nie przyznaje. Na domiar złego kolejne 8 minut to horror dla mińskiej drużyny i czas o którym wszyscy kibice Mazovii chcieliby zapomnieć. Wyrównującą bramkę zdobył Michał Pragacz po fantastycznie rozegranym rzucie wolnym. Kamil Majkowski chwilę później strzelił drugą bramkę i goście objęli prowadzenie w tym meczu. Po kilkudziesięciu sekundach kolejny błąd w defensywie mińszczan zamienił na trzecią bramkę Jakub Tyska. Błyskawicznie odwróciły się role w tym meczu. Mazovia szukająca przez cały czas drugiej bramki, która dałaby pewien komfort w końcówce meczu stanęła w obliczy porażki z dystansem dwóch bramek do rywala na 20 minut przed końcowym gwizdkiem. W ostatnim etapie meczu nastąpiły zmiany w obu ekipach. Goście mądrze kontrolowali grę nie dając zbyt wiele okazji Mazovii do strzelenia bramki kontaktowej. Eryk Więdłocha w końcowych minutach meczu mógł pokusić się o drugą bramkę dla trójkolorowych. Ekwilibrystyczny strzał piętką minął minimalnie lewy słupek. Doliczone 4 minuty niczego już nie zmieniły. Mazovia doznała trzeciej porażki w tym sezonie i traci dwa oczka do lidera. Trzecia Victoria Sulejówek zbliżyła się na jeden punkt do mińszczan i na pewno też będzie liczyła się w walce o awans do III ligi.