Kubeł zimnej wody w Baniosze

Mazovia pojechała do podwarszawskiej Baniochy po pewne 3 punkty. Orzeł jednak umiejętnie wykorzystał wszystkie błędy i wygrał bardzo wysoko.

Tego meczu mińszczanie na pewno nie będą chcieli pamiętać. Zamiast spokojnie zdobytych pewnie trzech punktów przywieźli samobója i dwie czerwone kartki. W konsekwencji tych zdarzeń ponieśli bardzo wysoką porażkę.

Już na początku meczu w zamieszaniu podbramkowym Mateusz Łysik leżąc, nie widząc piłki, przypadkowo wbił ją nogą do własnej bramki. Mazovia chciała za wszelką cenę doprowadzić do wyrównania przenosząc ciężar gry na połowę rywala. Szybkie kontry zawodników Orła były niesłychanie niebezpieczne. Po jednej z nich w samej końcówce pierwszej połowy Michał Ocipka przelobował Mateusza Łysika z 35 metrów i zdobył drugie trafienie dla swojej ekipy.

Po przerwie trójkolorowi przeprowadzili dwie zmiany. Paweł Michalski wszedł za Cezarego Mitasa, a w miejsce Mateusza Pędowskiego pojawił się Jakub Zatorski. To miało zwiastować zwiększone działania w ofensywie Mazovii. Niestety, w 57 minucie Mykhailo Koriahznov pogrążył mińszczan strzelając trzeciego gola dla Baniochy. Po godzinie gry na boisku pojawił się Oliwier Jurczak w miejsce Wojciecha Wociala i po 5 minutach zszedł otrzymując czerwoną kartkę. Nadzieję Mazovii podniósł Pavlo Ksonz strzelając piękną bramkę z rzutu wolnego. Było jednak już za późno, żeby liczyć chocby na jeden punkt. W ostatnich minutach meczu drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał jedyny strzelec gola dla Mazovii i zawodnicy znad Srebrnej kończyli zawody w dziewiątkę. Dominik Bartnik w doliczonym czasie gry przeprowadził szybką kontrę, którą zamienił na czwartego gola dla swojej drużyny.