– Lepiej późno niż wcale. Bardzo długo czekałem na bramki w Mazovii – mówi Julian Świątek, który zagrał 23 minuty przeciwko Makowiance, a poza dwoma golami, zapisał na koncie też asystę. Nasza drużyna zwyciężyła na trudnym terenie 6:0. „Święty” w ogóle nie grał jesienią z powodu kontuzji.
—-
Redakcja: Zdobyciem 2 goli w Makowie Mazowieckim sprawiłeś sporo radości sobie i drużynie, ale też kibicom Mazovii, którzy doceniają Twoją klasę piłkarską.
Julian Świątek: Można powiedzieć, lepiej późno niż wcale. Nie ukrywam, bardzo długo czekałem żeby wpisać się na listę strzelców w barwach Mazovii. Cieszę się, że w końcu się udało i mam nadzieję, że uda się podtrzymać strzelecką passę w następnych spotkaniach.
Red: Jak padły bramki nr 4 i 5? Do tego asystowałeś przy trafieniu Patryka Zycha w ostatniej akcji sobotniego spotkania.
J.Ś.: Nie były to bramki cudownej urody, natomiast dla mnie najważniejsze, że w końcu udało się przełamać impas strzelecki. Dostałem bardzo dobre podania, pierwsze od Konrada Wrzesińskiego i drugie od Patryka Zycha. Pozostało tylko dopełnić formalności. Asysta cieszy tak samo jak bramka. Patryk ma wybitny sezon, więc tym bardziej się cieszę, że udało mu się strzelić bramkę także w tym meczu, już 30. w rozgrywkach 2024/25.
Red: Mazovia był tak mocna, czy Makowianka słaba? Po jesiennym remisie 0:0 i niezłych wiosennych wynikach rywali, można było się spodziewać wyrównanego meczu. Tymczasem nasza drużyna niepodzielnie panowała na boisku.
J.Ś.: Uważam, że zagraliśmy bardzo dobre zawody, zarówno w budowaniu akcji, jak i finalizacji. Widać było, że każdy czuje się dobrze fizycznie i pewnie z piłką na boisku, mimo że było dalekie od ideału.
Red: W którym z poprzednich meczów miałeś najlepszą okazję bramkową i najbardziej żałowałeś niewykorzystanej sytuacji?
J.Ś.: Najwięcej sytuacji i chyba jedyne, które zapadły mi w pamięć, były w meczu z Piasecznem. Dostałem szansę zagrania od pierwszej minuty. Natomiast nie rozpamiętuję niewykorzystanych sytuacji, skupiam się raczej na tym, żeby kolejne wykorzystać już zdecydowanie lepiej.
Red: W poprzednich sezonach występowałeś w 3 lidze w Victorii Sulejówek. Jak zmieniła się 4 liga od rozgrywek 2022/23?
J.Ś.: Największą i bardzo dobrą zmianą jest możliwość awansu także z 2 miejsca. Co do poziomu ligi uważam, że zespoły są z roku na rok lepiej przygotowane motorycznie i taktycznie, więc poziom idzie do góry.
Red: Jak wyglądała walka Victorii z Mazovią o awans w 2023 roku?
J.Ś.: Dla mnie personalnie było to coś wyjątkowego, czekanie z telefonem w ręku – po zakończeniu ostatniej kolejki – na wynik Mazovii z Płockiem, wspólnie z kibicami na stadionie. Sytuacja z kategorii tych, które zdążają się raz w życiu, ale mam nadzieję, że będę miał to szczęście i przeżyje to po raz kolejny w najbliższych tygodniach.
Red: Teraz są trzy bardzo silne drużyny. Mazovia musi wygrać wszystkie 3 mecze do końca i czekać szczególnie na wynik Troszyna z Ząbkovią.
J.Ś.: Zdecydowanie tak, są 3 drużyny, które punktami zdecydowanie odstają od reszty ligi. Fajnie, że jest taka rywalizacja, przez to rozgrywki stają się bardzo atrakcyjne. My patrzymy na siebie i musimy wygrać wszystko do końca, a liczę, że tyle pracy, ile włożyła cała drużyna i sztab szkoleniowy w ten sezon, na końcu zostanie nagrodzone.
Red: Bardzo mocno piłkarzy Mazovii wspierają kibice, zarówno w Mińsku Mazowieckim, jak i na wyjazdach. Jak odbierasz ich pomoc, zaangażowanie?
J.Ś.: Grupa kibiców, która jeździ z nami na każde spotkanie, zasługuje na podziękowanie i słowa uznania. Co weekend jest z nami i nas wspiera, co zdecydowanie czuć z boiska. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie będą z nami na trochę większych stadionach.