
Wychowanek Pogoni Siedlce, w młodym wieku wyjechał do Legii Warszawa. Lubi wyzwania. Teraz po latach wraca w rodzinne strony. Miał okazję trenować z pierwszą reprezentacją Polski, ćwierćfinalistą Euro 2016. Jak do tego doszło? I dlaczego po 5 latach opuszcza Dolny Śląsk i Opolszczyznę? Zapraszamy na rozmowę z Józefem Burtą, nowym bramkarzem Mazovii Mińsk Mazowiecki.
—-
Redakcja: W przedsezonowej ankiecie personalnej napisałeś, że miałeś przyjemność trenować z kadrą narodową za czasów selekcjonera Adama Nawałki.
Józef Burta: Będąc zawodnikiem Legii II gościnnie trenowałem z reprezentacją Polski. Na początku zgrupowania kadra nie miała pełnej obsady bramkarzy, bo niektórzy powołani nie mogli przyjechać. Bardzo sympatycznie wspominam treningi z reprezentacją, która wtedy była zdecydowanie na fali. Fajna sprawa dla 17-latka wówczas trenować z takim zawodnikami. Wystarczy sprawdzić skład kadry z tamtych lat żeby wiedzieć, o kim mowa. Z Łukaszem Fabiańskim czy Wojciechem Szczęsnym, który akurat podpisał kontrakt z Juventusem i opowiadał m.in. o Gianluigim Buffonie. Oczy się świeciły… Podobnie wtedy, gdy jako 15-latek zostałem zaproszony na testy do Borussii Mönchengladbach.
Red: Jednym z przełomów w karierze był wyjazd na Dolny Śląsk w 2020 roku?
J.B.: Po okresie gry w 3 lidze w barwach Victorii Sulejówek i KKS Kalisz, z którym jako podstawowy bramkarz wywalczyłem awans z 3 do 2 ligi, a także debiucie w 2-ligowej Pogoni Siedlce, pojechałem na testy do Miedzi Legnica. Doskonale pamiętam tamten okres. Byłem rok bez gry po ciężkiej kontuzji kręgosłupa. To był bardzo trudny i ważny moment w trakcie mojego grania w piłkę. Ostatecznie trafiłem do Piasta Żmigród, któremu pomogłem utrzymać się w 3 lidze. Piast i ludzie w klubie na czele z prezesem pomogli mi wyjść z ciężkiej sytuacji. Dzięki bardzo dobrej postawie w bramce zaczęły się pojawiać oferty z klubów z wyższych lig. Zostałem zauważony przez Śląsk Wrocław. Ustalenia były takie, że trenuję i funkcjonuję na co dzień z pierwszym zespołem, a występuję w 2-ligowych rezerwach Śląska. Zebrałem sporo meczów w 2 lidze. Kilka razy byłem na ławce w Ekstraklasie i Pucharze Polski, lecz oficjalnego debiutu nie zanotowałem. Potem przeniosłem się na Opolszczyznę do największego klubu w tym regionie.
Red: Jaki dla ciebie był czas spędzony w Odrze Opole?
J.B.: Liczyłem zdecydowanie na więcej, skończyło się na oficjalnych dwóch występach w pierwszej lidze i jednym w Pucharze Polski. Byłem „dwójką”, czekałem na swoją szansę i… jej nie dostałem w dłuższym wymiarze. Najgorsze było to, że po – nie tylko w mojej ocenie – dobrych spotkaniach z Górnikiem Łęczna i Miedzią ponownie usiadłem na ławkę. Wiem jak długo i jak ciężko pracowałem na coś, co mi zabrano bez powodu. Mój pierwszy rok w Odrze zakończył się dla naszego zespołu grą w barażach o ekstraklasę. Drugi sezon to z kolei zmiany trenerów i walka o utrzymanie.
Red: Dlaczego zdecydowałeś się na powrót w rodzinne strony?
J.B.: Pojawiły się różne propozycje, m.in. z dwóch beniaminków 2 ligi. Chciał mnie m.in. trener Unii Skierniewice Kamil Socha, z którym współpracowałem w Piaście. Byłem bardzo blisko tego ruchu, niestety na ostatniej prostej transfer upadł… Czekałem na oferty. Ostateczny wybór padł na Mazovię, gdzie przedstawiono mi bardzo ciekawy projekt. Od niepamiętnych dla mnie czasów klub chce się wyrwać z 4 ligi, a ja chcę pomóc w historycznym awansie. Podchodzę do gry w Mińsku Mazowieckim bardzo ambicjonalnie. Mamy jasny cel gry o awans. Zależy mi, aby Mazovia wreszcie znalazła się w 3 lidze i obecny skład drużyny zapisał się w historii klubu. Dołączam w roku 100-lecia istnienia klubu, więc jest to piękna data. Mimo pewnego ryzyka sportowego podjąłem się tego wyzwania.
Red: Z aklimatyzacją w nowym klubie nie było problemów?
J.B.: Z dnia na dzień… Bardzo szybko, bo w różnych okolicznościach i ramach czasowych w przeszłości poznałem większość zawodników. Z niektórymi grałem w Legii czy Pogoni Siedlce, niektórzy tak jak ja są z regionu, z innymi rywalizowałem. Z młodszymi poznałem się na wspólnych treningach Mazovii.
Red: W przeszłości grałeś przeciwko Mazovii?
J.B.: Pamiętam jeden z pierwszych występów w Legii U-17 właśnie z Mazovią na jej stadionie. Za czasów juniora w Pogoni Siedlce graliśmy z Mazovią. Był też mecz w 4 lidze w zespole Pogoni II, ale też spotkanie w Pucharze Polski oraz sparingi.
Red: Jakie wrażenia po kilku treningach i meczu kontrolnym w Wysokiem Mazowieckiem?
J.B.: Mazovia ma jakość, a trener pomysł na drużynę i na system gry, w który się wdrażam. Wielu chłopaków występowało w wyższych ligach i ich doświadczenie oraz ogranie po prostu widać. Pozytywnie podchodzę do gry w Mińsku. Od dzisiaj gramy razem.
