Przed nami bardzo ważny mecz z Hutnikiem, który trzeba po prostu wygrać. Musimy regularnie punktować, nie patrząc na to, z kim gramy. Na koniec sezonu 3 punkty zdobyte z zespołem z dołu tabeli mają takie same znaczenie jak z liderem. W każdym kolejnym meczu gramy o zwycięstwo. Innej drogi nie ma – mówi Józef Burta, bramkarz „Dumy Mińska”. Wcześniej był zawodnikiem m.in. Legii Warszawa, Śląska Wrocław, Odry Opole i Pogoni Siedlce.
—-
Redakcja: W minioną sobotę Mazovia Mińsk Mazowiecki pokonała Mazura Karczew 1:0, a dla losów meczu kluczowa była Twoja rewelacyjna interwencja w 4 minucie.
Józef Burta:. Wiadomo, że strata gola na początku w jakiś sposób ustawia grę i przebieg meczu. Z pewnością to był bardzo ważny moment spotkania. Taka rola bramkarza, żeby pomagać zespołowi, szczególnie w trudnych momentach, trzymać „przy życiu”. Jestem cały czas przygotowany do tego, aby pomagać drużynie.
Red: Obroniłeś uderzenie głową instynktownie czy zadecydowało szybkie przesunięcie wzdłuż linii?
J.B.: Pół na pół. Kluczowe były i reakcja, i szybkość. Zareagowałem w odpowiednim momencie, zresztą nie było czasu na myślenie, trzeba było działać.
Red: Po siedmiu kolejkach Mazovia jest w środku tabeli. Ale pod względem straconych bramek jesteśmy na 3 miejscu, a wyprzedzają nas tylko Hutnik (5) i Łomianki (6).
J.B.: A ja jestem zły, że mamy 7 straconych bramek, choć z drugiej strony średnia 1 na mecz nie jest taka najgorsza… W szatni analizowaliśmy sytuacje, po których trafiali przeciwnicy i z pewnością denerwowało to, że gole padały w podobnych okolicznościach. Z tego możemy być niezadowoleni jako drużyna.
Red: Czym najbardziej zaskoczyła Ciebie mazowiecka 4 liga?
J.B.: W każdej drużynie są zawodnicy, którzy mają za sobą grę w wyższych ligach i podnoszą poziom. Chyba to taka trochę moda w klubach. Ale dobrze, bo też młodzież ma się przy kim uczyć. Co ciekawe, w ostatnim meczu w Karczewie w bramce Mazura grał Mateusz Łysik, mój kolega, kiedyś piłkarz Mazovii, z którym spotkałem się w Victorii Sulejówek 8 lat temu. W trakcie tamtego sezonu było nas trzech: „Łysy”, Dominik Pusek i ja.
Red: W sobotę o g. 16:00 mecz z wiceliderem Hutnikiem. Co już wiadomo o stołecznej drużynie?
J.B.: Mieli dobry start, rozpędzali się z kolejki na kolejkę, aż przyszły dwa remisy i ostatnio wygrana z Błonianką 2:1. W Hutniku mam kilku kumpli, jest to dobry zespół, więc czeka nas trudny i wyrównany mecz. Na pewno jesteśmy w stanie zwyciężyć i zbliżyć się do ścisłej czołówki.
Red: Dla Ciebie, jako bramkarza, istotną informacją jest jak Hutnik rozgrywa stałe fragmenty gry?
J.B.: Każdy aspekt jest ważny. Dlatego w tygodniu poprzedzającym dany mecz lubię obejrzeć rywala i mieć w głowie to, czego mogę się spodziewać. Bo jednak każdy ma swoją specyfikę gry i wypracowane schematy. Ale też bez przesady, bo najważniejsza jest własna praca treningowa.
Red: Rywalizacja z Dawidem Rosiakiem i Mikołajem Kiliszkiem?
J.B.: Mamy dobre relacje wewnątrz naszej bramkarskiej grupy. Staram się o to dbać, bo mam świadomość, że jest to istotny aspekt. Trzymamy się razem na treningach, kontakt mamy bardzo dobry. Z trenerem Karolem Gębskim wykonujemy dobrą robotę.
Red: Dwunastym zawodnikiem Mazovii są jej kibice.
J.B.: Dobrze ich słychać podczas domowych meczów, ale nie tylko. Są z nami też na wyjazdach. Kibiców mamy najlepszych, chcemy sprostać ich oczekiwaniom. Bardzo doceniam obecność fanów, a ich doping nas niesie! Mamy dla kogo wygrywać. Pochodzę z Siedlec. Kluby kibicowsko ze sobą trzymają.