W wieku 17 lat Igor Ostrowski został pierwszym bramkarzem Mazovii Mińsk Mazowiecki. W dotychczasowych 5 występach tylko 2-krotnie został pokonany. Zapraszamy na wywiad z najmłodszym od lat golkiperem naszej seniorskiej drużyny.
Redakcja: Kiedy po raz pierwszy, jako kibic, oglądałeś ligowy mecz seniorów Mazovii na stadionie przy Sportowej?
Igor Ostrowski: Szczególnie utkwił mi w pamięci sezon 2017/18, kiedy Maza trenowana przez Andrzeja Sieradzkiego zajęła w swojej grupie 1 miejsce. W barażu o 3 ligę grała z Bronią Radom. Na tym meczu byłem i mam z niego przykre wspomnienia, bo przegraliśmy 0:2 i ostatecznie nie awansowaliśmy (w rewanżu także 0:2 – red.). W drużynie Mazovii wówczas bronił Mateusz Łysik, z którym miałem później przyjemność współpracować, gdy zacząłem trenować z jedynką. Bardzo dobrze wspominam tamten okres, wiele się od niego nauczyłem i można powiedzieć, że stał się wtedy moim mentorem. Oprócz Mateusza, w tamtym zespole występowali Alan Grabek, Jarek Krajewski, Bartosz Kozakiewicz czy Jakub Zatorski, którzy do dziś są związani z Mazovią.
Red: Pochodzisz z Ładzynia, a w sąsiednim Brzózem była kiedyś drużyna Burzy występująca w najniższej lidze. Ktoś z Twojej rodziny grał w piłkę nożną?
I.O.: Nie, w mojej rodzinie nie było nikogo, ale dziadek był bardzo zapalonym kibicem. Zaangażowany jest mój tata, który od zawsze jest obecny niemalże na wszystkich moich meczach domowych, jak i wyjazdowych. Rodzina wspiera mnie w tym co robię i jestem jej za to wdzięczny.
Red: Miesiąc temu „wskoczyłeś” do bramki Mazovii i zagrałeś w 5 kolejnych spotkaniach. Kiedy dowiedziałeś się, że będziesz bronił przeciwko Pilicy Białobrzegi (5:0)?
I.O: 3. Oficjalną informację otrzymałem w dniu meczu. Najprawdopodobniej trenerzy nie chcieli wywierać na mnie presji. Doceniam, że Damian Guzek zaufał mi i mimo mojego młodego wieku dalej nie obawia się mnie wystawiać od pierwszej minuty. Z każdym meczem czuję się coraz pewniej i nie odczuwam już takiego ciężaru, jak miało to miejsce w moich pierwszych spotkaniach
Red: Cztery pierwsze spotkania na zero z tyłu, choć nie brakowało bardzo dobrych interwencji. W których meczu miałeś najwięcej pracy?
I.O.: Każdy z pięciu meczów miał swoją specyfikę. Najbardziej wymagający był wyjazdowym z Hutnikiem Warszawa. Przeciwnicy oddawali więcej strzałów, grali wysoko, stwarzali wielkie zagrożenie ze stałych fragmentów gry, szczególnie z rzutów rożnych. Lecz tamtego wieczoru z całą defensywą byliśmy w bardzo dobrej dyspozycji i nie daliśmy sobie wbić żadnej bramki. Będzie to mecz, który będę bardzo dobrze wspominał.
Red: Trener bramkarzy Dominik Pusek lubi pochwalić po dobrym spotkaniu, czy doceni występ i jednocześnie wskaże, co trzeba poprawić?
I.O.: Trener Dominik zawsze wymaga ode mnie jak najwięcej, obaj dążymy do perfekcji. Lubię takie podejście, gdyż nie pozwala mi to osiadać na laurach, motywuje mnie to do pracy. Zawsze też czuję, że jest coś, co można poprawić. Z trenerem Puskiem pracuje mi się bardzo dobrze i odkąd trenuję pod jego okiem czuję, że zrobiłem duże postępy.
Red: Wcześniejsze Twoje najdłuższe serie – bez straty gola – w dwójce lub juniorach?
I.O.: Nie skupiam się na statystykach, aby nie wywierać na sobie niepotrzebnej presji. Staram się koncentrować na następnym meczu i na tym, żeby zdobyć trzy punkty.
Red: W piątek mecz przy sztucznym oświetleniu w Przysusze. Jak wyglądają takie spotkania z perspektywy bramkarza? Chodzi oczywiście o dośrodkowania, strzały z dystansu itp.
I.O.: Osobiście nie odczuwam dyskomfortu grając w takich warunkach. Jestem do tego przyzwyczajony, od wielu lat trenuję w godzinach wieczornych na stadionie MOSiR na ul. Budowlanej. Niedawno graliśmy przy sztucznym oświetleniu na stadionie Hutnika Warszawa i był to najładniejszy stadion na jakim miałem przyjemność dotychczas grać. Wiem, że w Przysusze jest nowy obiekt, więc będzie okazja porównać.