Mój gol z Legionovią nie został uznany, zaś z Tygrysem miałem sytuację sam na sam z bramkarzem. Mam nadzieję, że do trzech razy sztuka i wkrótce wpiszę się na listę strzelców
– mówi Oliwier Jurczak, obrońca Mazovii.
Redakcja: Jak układa się współpraca w tercecie z Tomaszem Lewandowskim i Mateuszem Bieniasem?
Oliwier Jurczak: Z „Bieniem” gram kolejny sezon w Mazovii. Wcześniej w ustawieniu w czwórce występowałem na prawej stronie, a Mateusz w środku. Bardzo dobrze się rozumiemy. To samo mogę powiedzieć o Tomku Lewandowskim, jednym z nowych zawodników w naszej drużynie. Szybko złapaliśmy dobry kontakt.
Red: Na przedmeczowej rozgrzewce trenowałeś właśni z Tomaszem Lewandowskim.
OJ: To jakoś tak samo wyszło. Tomek jest bardzo otwartą osobą, a na boisku mnóstwo podpowiada, jak się ustawić, kiedy zaatakować rywala, a kiedy się cofnąć itd. Dużo można się od niego nauczyć. Już w pierwszych meczach tego sezonu pokazał jakiej klasy jest obrońcą, świetnie poradził sobie ze środkowymi napastnikami rywali. Przez pierwsze tygodnie dojeżdżaliśmy wspólnie z Siedlec, Tomek Nieścieruk, Tomek Lewandowski i ja, więc była okazja porozmawiać i trochę się poznać. Zupełnie nie daje odczuć, że od nas, młodzieżowców, jest znacznie starszy.
Red: Jak Tobie ułożył się mecz z Tygrysem?
OJ: Myślałem, że lepiej go zacznę, a tymczasem z początkowych minut nie byłem zadowolony. Przytrafiły się jakieś błędy, ale na szczęście z czasem było lepiej.
Red: Trudniejsza inauguracja z Legionovią czy derby?
OJ: W spotkaniu z Tygrysem szybko strzeliliśmy dwie bramki i mieliśmy je pod kontrolą. Dopiero na koniec wkradło się zamieszanie, tak jak w meczu z Legionovią. Z tym, że w Hucie Mińskiej mieliśmy pewny wynik 3:0, zaś z pierwszym rywalem było 3:2 i trochę stanęliśmy, ograniczając się do rozbijania ataków przeciwników i wybijania piłki. Tymczasem w czwartkowych derbach, jeszcze przed stratą gola, mieliśmy kilka szans na podwyższenie wyniku. Między innymi Maciek Jankowski groźnie główkował, Patryk Zych trafił w poprzeczkę, a gol Adriana Gilanta nie został uznany. W drugiej części blisko zdobycia bramki był Michał Podpora.
Red: Mimo że masz dużo obowiązków defensywnych, w obydwu kolejkach też mogłeś pokonać bramkarzy rywali.
OJ: Lubię podłączyć się do akcji ofensywnej, ale tylko wtedy wiem, że mam z tyłu asekurację. Zawsze mogę liczyć np. na Tomka Nieścieruka, który wróci i zabezpieczy tyły. Z Legionovią strzeliłem bramkę już w 5 minucie, ale ze spalonego. Zagrałem podanie do „Jankesa” i wyszedłem do piłki zwrotnej, jednak Maciek nie miał możliwości podania na jeden kontakt i znalazłem się już za ostatnim obrońcą. Z kolei z Tygrysem Patryk Zych objechał z prawej strony i dograł mi dobrą piłkę. Mogłem się lepiej zachować, bo nie trafiłem czysto w piłkę. Liczę, że w końcu zdobędę gola w seniorach dla Mazovii.
Red: W mińskim zespole debiutowałeś jako 17-latek, a obecny sezon jest już Twoim czwartym w Mazovii.
OJ: Pierwszy mecz 2021/22 nie był udany, gdyż nie utrzymaliśmy prowadzenia 2:0 i przegraliśmy 2:3 z Victorią Sulejówek. W ogóle jakoś nie mieliśmy szczęścia do Sulejówka, bo przecież w rozgrywkach 2022/23 właśnie tam straciliśmy cenne punkty. Ich brak przeważył o braku awansu do 3 ligi.
Red: W jaki sposób znalazłeś się w Mazovii w 2021 roku?
OJ: Pochodzę z Siedlec, a później grałem w Zniczu Pruszków. Podczas meczów i turniejów juniorskich moje drogi przecinały się z trenerem Robertem Gójskim, który w pewnym momencie zaproponował mi przenosiny do Mińska Mazowieckiego.
Red: Czym zajmujesz się na co dzień?
OJ: W październiku rozpocznę drugi rok studiów na fizjoterapii w Warszawie. Znów mnie czeka sporo dojazdów, ale jestem do nich przyzwyczajony.
Red: W sobotę mecz z Talentem Warszawa.
OJ: Dobrze, że gramy na swojej murawie, a nie na sztucznej, na której swoje mecze rozgrywa Talent. Liczę, że znów pokażemy piłkarską jakość. Wraz z każdym kolejnym spotkaniem powinniśmy wyglądać coraz lepiej. W kadrze jest ponad 20 wartościowych zawodników, jest walka o miejsce w składzie. A jeśli ktoś wchodzi z ławki, to daje taki powiew świeżości, że tylko z korzyścią dla zespołu.