Wychowałem się w Mińsku Mazowiecki, ale nigdy wcześniej nie byłem zawodnikiem Mazovii czy MOSIR-u. Piłkarskie doświadczenie, głównie z boisk 3-ligowych, chcę spożytkować grając w Mazovii i pomagając w uzyskiwaniu jak najlepszych wyników. Bardzo liczymy na wsparcie kibiców
– mówi Rafał Parobczyk.
Redakcja: W środę Mazovia zagra sparing z pańskim poprzednim klubem.
Rafał Parobczyk: Ogromną przyjemnością będzie dla mnie wrócić do Zambrowa tak szybko po odejściu z Olimpii. Z pobytu w tym klubie mam niemal wyłącznie pozytywne wspomnienia, mimo że ostatni sezon zakończył się niestety słabym wynikiem sportowym. Najbardziej cenię cudowną atmosferę, jaka panowała wewnątrz Olimpii i dookoła niej. Poznałem wielu wspaniałych ludzi, z którymi dzieliłem dwa sezony szatnię, doświadczyłem mnóstwo sympatii i ciepłych słów od kibiców czy władz Olimpii. Skoro więc mam teraz taką możliwość, chciałbym serdecznie podziękować całemu klubowi za ten wspaniały czas i powiedzieć, że jest mi niesamowicie przykro, że od strony sportowej skończył się on takim rozczarowaniem.
Red: Jakiego rywala jutro może spodziewać się Mazovia?
RP: Na pewno Olimpia jest w totalnej przebudowie po spadku z 3 ligi. Odeszli niemal wszyscy piłkarze, w związku z czym zespół jest budowany niemal od zera.
Red: Olimpia ma za sobą występy w 2-3 lidze. Serię sparingów zaczęła od 2:8 z Ruchem Wysokie Mazowieckie i 1:1 z Orłem Kolno.
RP: Myślę, że powrót na szczebel centralny jest póki co nieosiągalny, natomiast miejsce Olimpii jest z pewnością w 3 lidze. Mam nadzieję, że uda się jej jak najszybciej do niej wrócić. Choć w obecnej sytuacji łatwo nie będzie.
Red: Na jakiej pozycji grał pan w Zambrowie?
RP: Występowałem na pozycjach numer 10 i 8. Nie ukrywam, że najlepiej czuję się jako klasyczna dziesiątka, z dużą swobodą w poruszaniu się i w kwestii decyzyjności na boisku. Uważam, że moje atuty, czyli dobra technika, kreatywność, drybling czy przegląd pola predestynują mnie najbardziej do gry na tej właśnie pozycji. Natomiast jak każdy piłkarz jestem w pełni do usług trenera i to on zdecyduje, gdzie w danym momencie meczu czy sezonu będę najbardziej potrzebny drużynie. Bo to jej dobro, a nie jakiegokolwiek pojedynczego piłkarza, jest zawsze najważniejsze. Mnie nie pozostaje nic innego, jak zrobić wszystko, aby jak najlepiej wypełniać powierzone mi zadania.
Red: Zdarzało się oglądać panu mecze Mazovii na Sportowej grając w innych klubach?
RP: Z racji tego, że w tym samym czasie rozgrywałem zazwyczaj własne mecze i poza tym mieszkałem w miastach dość znacznie oddalonych od Mińska, to niestety nie miałem zbyt wielu okazji żeby oglądać spotkania Mazovii na stadionie. Nawet wówczas kiedy w jej barwach grał mój brat. Ale śledziłem wyniki ligowe i pucharowe w internecie.
Red: Zna pan doskonale 3 ligę do której dąży Mazovia. Co powinno być spełnione, aby do niej awansować?
RP: Rozegrałem w niej 10 sezonów, więc chyba mogę powiedzieć, że znam ją na wylot. Co do awansu, nie powiem nic odkrywczego, bo też i nie jest to zagadnienie rodem z archiwum X: trzeba mieć najlepszy zespół. Powiem więcej, chcąc wygrać 4 ligę mazowiecką trzeba już w niej stworzyć drużynę na poziomie 3 ligi. W mojej opinii czołówka 4 ligi na Mazowszu jest niemal równa poziomem z drużynami z 3 ligi. Widać to choćby po zespołach, które w ostatnich latach wywalczyły awans. Żadna z nich nie miała problemu, aby utrzymać się na wyższym poziomie rozgrywkowym.
Red: W innych regionach już tak nie jest.
RP: Tego nie można powiedzieć choćby o beniaminkach z Podlasia czy Warmii i Mazur, dla których 3 liga jest często jednoroczną przygodą. Tymczasem Mławianka wygrała 6 ze swoich pierwszych 7 meczów w 3 lidze i przez pewien czas jako beniaminek była nawet jej liderem. Victoria Sulejówek całą rundę jesienną poprzedniego sezonu również spędziła w czołówce tabeli, grając niemal w tym samym składzie personalnym co ligę niżej. Poziom 4 ligi mazowieckiej, głównie dzięki jej centralizacji i pokaźnym nakładom finansowym, w ostatnich latach niesamowicie się podniósł. Nie ma w niej już miejsca na żadne półśrodki, a awansu nie da się wywalczyć psim swędem. Konieczny jest przede wszystkim stuprocentowy profesjonalizm we wszystkich aspektach działania klubu. Począwszy od władz, dbających o zapewnienie odpowiednich warunków do treningu, regeneracji czy opieki medycznej, przez kompetentny, wymagający i przygotowany w najdrobniejszych szczegółach sztab szkoleniowy, na jakościowych, profesjonalnie podchodzących do swoich obowiązków, ambitnych i chcących się w 100 procentach poświęcić wspólnemu dobru piłkarzach.
Red: Jak powinna wyglądać kadra takiego ambitnego zespołu?
RP: Szeroka i wyrównana, tak aby w przypadku absencji nawet kilku zawodników jednocześnie można było wciąż rywalizować z innymi zespołami, nie obniżając znacząco swojego poziomu. Bardzo ważna jest też odpowiednia zwycięska mentalność od pierwszej sekundy pierwszego meczu ligowego. Każdy stracony punkt już w sierpniu może mieć kolosalne znaczenie dla końcowego układu tabeli. Osobiście zwróciłbym też uwagę na odpowiednie przygotowanie nawierzchni boiska. To mój przepis na upieczenie sukcesu i wydaje mi się, że w Mazovii nie brakuje żadnego wyżej wymienionego składnika.
Red: Rozegrał pan około 250 meczów w 3 lidze plus kilkanaście w 2. Jak wygląda TOP 3 spotkań na tym szczeblu?
RP: Najbardziej w pamięci utkwiły mi spotkania rozgrywane na dużych stadionach w obecności wielu tysięcy kibiców. W 3 lidze oczywiście nie jest to chleb powszedni, dlatego każdy taki mecz był wielkim wydarzeniem. Największymi były z pewnością spotkania już na nowym, 18-tysięcznym stadionie Widzewa Łódź, gdy ten grał jeszcze w 3 lidze. Już wtedy był zawsze po brzegi wypełniony fanatycznymi kibicami, tworzącymi niesamowitą atmosferę. I choć byli to oczywiście kibice drużyny przeciwnej to i tak uwielbiałem przed nimi występować. Dlatego na koniec drobny apel do kibiców: bardzo liczymy na Waszą obecność na meczach Mazovii w nadchodzącym sezonie. To Wy tworzycie na stadionie atmosferę czegoś magicznego, czegoś odświętnego, czegoś, dla czego chce się jeszcze bardziej walczyć i starać.