25| Trzecia porażka z rzędu w lidze

Zachodziło słońce pod koniec meczu nad Mazovią. Cienie zawodników były coraz dłuższe. Po ostatnim gwizdku kurtyna milczenia przykryła stadion. Zawiedzeni kibice opuścili trybuny.

Można tłumaczyć to kontuzjami, kartkami, indywidualnymi błędami – wszystkim. Kadra jest osłabiona, ale to nie znaczy, żeby dopuszczać do takich blamaży! Po reorganizacji IV Liga jest obecnie mocna i będzie jeszcze mocniejsza. Jest tu kilka silnych ekip z budżetem na poziomie III, czy nawet II ligi. Trójkolorowi mają potencjał, bazę, środki i wszystko co potrzebne aby walczyć o awans. Mazovia nawet w przemeblowanym składzie nie może w taki sposób reprezentować miasta. W ostatnich meczach ligowych doznaliśmy trzech druzgocących porażek (0:4, 1:3, 1:5), a bilans bramkowy to 2:12(!). Mieliśmy powalczyć o zmianę lokaty na wyższą, a patrzymy jak goni nas dół.

Wisła II Płock to bardzo dobry młody zespół, ze świetną bazą i sztabem. W ocenie wielu obserwatorów już dawno powinni ogrywać swoich adeptów na poziomie III ligi. Nam ewidentnie ten zespół, mówiąc kolokwialnie, nie leży. W poprzednim sezonie zremisowaliśmy z nimi na wyjeździe 3:3, tracąc bramkę i punkty w doliczonym czasie gry(!) U nas, w pamiętnym meczu ostatniej kolejki, również zremisowaliśmy (na własne życzenie) przez co nie awansowaliśmy do III ligi. Nie wiadomo z czego tak bardzo cieszyła się płocka młodzież po tamtym meczu? Ze zdobycia jednego punktu? czy z tego, że zajęła 4 miejsce w lidze, które i tak miała zapewnione wcześniej? A może jeszcze z innego powodu… W tym sezonie na jesieni w Płocku przegraliśmy już dosyć łatwo 2:0, a teraz u siebie 1:5 praktycznie bez podjęcia rękawicy. Zostaje jeszcze do rozegrania mecz półfinału Pucharu Polski na szczeblu MZPN w tej rundzie z Wisłą II Płock. Może to będzie szansa na rewanż? Oby.

Mecz 25 kolejki w Mińsku Maz. rozpoczął się fatalnie. Już w 8 minucie po błędzie obrońcy piłka trafiła pod nogi Jakuba Miarki, który z najbliższej odległości dostawił nogę. Ledwie minęła 20 minuta, a było już 0:2. W bardzo prosty sposób Jakub Witek dograł z lewej strony do niepilnowanego Bartosza Borowskiego, który umieścił piłkę w bramce. Mazovia odpowiedziała strzałem Bieniasa, który zamykał akcję z prawej strony. Pod koniec pierwszej połowy Mazovia strzeliła bramkę kontaktową. Po błędzie Zielińskiego, który katastrofalnie wybijał piłkę skorzystał Michał Bondara. Przejął piłkę i szybko zagrał do Marcina Kozłowskiego, który mocnym strzałem doprowadził do rezultatu 1:2. Na przerwę zawodnicy schodzili z nadzieją na poprawienie wyniku i z myślą o polepszeniu gry. Tak przynajmniej wszyscy myśleli.

Niestety, druga połowa to najgorsza w tym sezonie odsłona trójkolorowych. Kompletnie rozkojarzeni, niepoukładani i odłączeni mińscy zawodnicy tracili gola za golem. Wpadło ich aż 3 w tej części, a mogło jeszcze kilka. Radosław Cielemęcki po rozegraniu z rzutu wolnego i Aleksander Pawlak z rzutu karnego doprowadzili do wyniku 1:4 jeszcze przed upływem godziny gry. Kibice zaczęli opuszczać trybuny, bo nie było już na co patrzeć. Trener Łukasz Nadolski przeprowadził 7 zmian i pod koniec meczu Beniamin Czajka ustalił wynik strzelając piątą bramkę dla przyjezdnych z główki. Jeszcze do niedawna w meczach domowych Mazovii można było liczyć długie miesiące bez porażki. Teraz przegraliśmy trzeci mecz u siebie w rundzie wiosennej tracąc multum goli.

Obserwuj nas i polub: