17| Mazovia znowu lepsza w Troszynie

W poprzednim sezonie 1:0 po bramce Bartka Malesy, teraz aż 4:1. Mazovia dobrze sobie radzi na trudnym terenie w Troszynie. To pierwsze stracone punkty wicelidera u siebie.

Mecz ostatniej kolejki rundy jesiennej 2023 roku pomiędzy KS CK Troszyn, a mińską Mazovią został przełożony o tydzień. Dokładnie na piątek 24 listopada. Zima, która zaskoczyła wszystkich długo się utrzymywała. W piątek pojawiło się okno pogodowe i temperatura była na lekkim plusie. Dokuczał tylko mocny wiatr, ale osuszył on szybko zalegający śnieg na tyle, że można było przeprowadzić zawody na lekko grząskim boisku.

Pierwszy celny strzał na bramkę oddał Eryk Więdłocha w 4 minucie meczu. Otrzymał piłkę w lewy sektor pola karnego, obrócił się i mocnym strzałem sprawdził dyspozycje Michała Sobieskiego. Troszyn przeprowadził groźną akcję prawą stroną w 8 minucie. Szybki, mocny i zaskakujące uderzenie Mateusz Łysik sparował na rzut rożny. Trzy minuty później Mazovia wbiła piłkę z rzutu rożnego w pole karne. Olbrzymie zamieszanie pod bramką Troszyna. Było kilka prób strzałów górą i dołem. Wydawało się, że piłka już jest w bramce, jednak w tym tłoku obrońcy blokowali skutecznie uderzenia i w końcu wybili piłkę. Ledwie minął kwadrans tego dynamicznego meczu a rozpadało się. Zacinający śnieg z deszczem i ciemne chmury chciały wpłynąć na to dobre widowisko. „Ładne okno pogodowe” – ktoś sarkastycznie rzucił z trybuny. Nic z tego jednak nie robili sobie piłkarze i kontynuowali szybkie wymiany piłki przenosząc akcje z jednej na drugą połowę. Ruiz przedarł się środkiem podał do kolegi na 16 metr, a ten uderzył po ziemi w słupek mińskiej bramki. W 19 minucie prawą stroną Miłosz Przybecki popędził pod pole karne gospodarzy i wrzucił do środka, tam zostały blokowane kolejne próby strzału, ale piłka w końcu trafiła do Michała Bondary, który z kilku metrów wpakował ją do siatki. Był jednak na pozycji spalonej i nadal było 0:0. Trzy minuty później Mazovia znowu przeprowadziła bardzo groźną akcję. Eryk WIędłocha zablokowany, Miłosz Przybecki do Trochima a ten znowu został blokowany. Wreszcie przestało sypać w 31 minucie i od razu świetne podanie kapitana Mazovii z lewej strony dotarło do Bondiego, który obrócił się i z bliska pokonał Sobieskiego z kilku metrów strzelając po krótkim słupku.

Gospodarze przedarli się lewą strona w 35 minucie, wymienili kilka podań na pełnej prędkości i finalnie oddali bardzo groźny strzał. Mateusz Łysik po raz kolejny pewnie obronił. Mazovia w odpowiedzi przeprowadziła bramkową akcję prawą flanką. Wiatru w żagle dostał Miłosz Przybecki i wrzucił na zamknięcie do Trochima, który zakończył akcję celnym strzałem na 2:0 dla Mazy. Piękna akcja mińszczan, 2-3 dokładne podania i piłka znalazła się w siatce. Pogoda znowu zaczęła platać figle i co chwila posypywała boisko zadymką śnieżną. Na koniec tej dobrej, szybkiej i widowiskowej połowy Wojciech Trochim mógł podwyższyć wynik, jednak jego strzał z kilku metrów trafił w sam środek bramki dokładnie tam gdzie czekał Michał Sobieski.

Druga połowa zaczęła się nieco spokojniej. Mecz był nadal żywy, ale prowadzony na trochę mniejszej intensywności. Warunki poprawiły się, a momentami zrobiły się idealne. Do 57 minuty obie ekipy miały po kilka sytuacji i po 2-3 rzuty rożne, ale nie można powiedzieć, że były to poważne zagrożenia bramkowe. Po przeprowadzonej podwójnej zmianie w ekipie mińskiej Bartosz Malesa strzelił ładną bramkę z kilkunastu metrów. Wynik 3:0 ustawił już ten mecz. Z ambitnych gospodarzy lekko zeszło powietrze. Co prawda nadal grali cały czas poprawnie i byli groźni, ale chyba pogodzili się już z pierwszą porażką w tym sezonie na własnym boisku. W 63 minucie idealną sytuację miała znowu Mazovia. Lewą stroną popędził Miłosz Przybecki, wpadł w pole karne z boku nadbiegali Michał Bondara i Eryk WIędłocha lecz Miły zdecydował się samodzielnie na strzał. Piłka nie została uderzona czysto i przeszła nad poprzeczką. Chwilę później w bliźniaczej akcji Miłosz Przybecki podał wbiegającemu w pole karne Erykowi Więdłosze, a ten plasowanym strzałem minął interweniującego Sobieskiego i piłka znalazła się po raz czwarty w siatce gospodarzy.

Wynik 0:4 był dla Troszyna zaskakująco wysoki, ale ich próby w kolejnych minutach na zmniejszenie rozmiarów porażki nie wyglądały przekonująco. O wiele groźniejszą akcję przeprowadziła Mazovia w 83 minucie. Sędzia puścił grę po faulu na Dominiku Sadzawickim i Ezana Kashay w sytuacji sam na sam z ostrego kąta próbował strzelić piątego gola. Znowu zaczęło mocno sypać wielkimi płatami śniegu. Z dalszej odległości ciężko było dopatrzeć się co dzieje się z piłką. Michał Wołos zameldował się w 85 minucie na boisku i minute po wejściu nieszczęśliwie skierował piłkę do własnej bramki po wrzutce z rzutu rożnego. W ten sposób gospodarze zdobyli honorowe trafienie w tym meczu. Zrobiło się strasznie nerwowo i niespokojnie w końcówce. W 88 minucie piłka po główce znowu znalazła się w mińskiej bramce, ale strzelec był na pozycji spalonej. W doliczonym czasie gry bezpośrednio bita z rzutu rożnego mocno dokręcona piłka minęła wszystkich zawodników i bramkarza i odbiła się od dalszego słupka i wyszła w pole. Strasznie rozstroiła się gra Mazovii w ostatnich minutach, niepotrzebna nerwówka. Na szczęście arbiter zakończył w 94 minucie to spotkanie przy stanie 1:4. Radość w szatni Mazy była głośna. Mazovia na zimową przerwę może przejść z lekkim zadowoleniem związanym z niezłymi wynikami w końcówce sezonu, ale na pewno z dużym niedosytem po całej rundzie.

Fotogalerię z meczu KS CK Troszyn – MKS Mazovia Mińsk Maz. można oglądać na portalu www.moja-ostroleka.pl > https://zdjecia.moja-ostroleka.pl/a/24252/1/ks-ck-troszyn-vs-mks-mazovia